|
|
B E Z P I E C Z N E G Ó R Y - I T Y M O Ż E S Z P O M Ó C
|
Poprzednia strona Następna strona
Sztokholm
|
Stolica Szwecji położona jest na kilkudziesięciu wyspach - stąd obowiązkowym
punktem zwiedzania jest przejażdżka statkiem wycieczkowym. Jest ona zresztą
wliczona w cenę tzw. Sztokholm Kart - karty upoważniającej do wstępu prawie
do wszystkich muzeów oraz do poruszania się po mieście (i okolicy !)
publicznymi srodkami komunikacji.
Bardzo charakterystyczne jest Stare Miasto - w całości położone na jednej z wysp.
Jako ciekawostkę należy podać, że praktycznie każda rodzina w Sztokholmie posiada "coś do pływania". Ilości łodzi, żaglówek i motorówek nikt nie jest w stanie dokładnie podać, jedynie szacuje się ją na kilkaset tysięcy (!).
|
|
W Sztokholmie zabawiliśmy całe dwa dni. Zwiedzanie rozpoczęliśmy od muzeum statku Vasa. Był to największy szwedzki, ale chyba także w ogóle, okręt wojenny XVII-to wiecznej Europy. Wybudowany podczas wojny polsko-szwedzkiej miał przechylić szalę zwycięstwa na korzyść naszego sąsiada zza morza. Zatonął jednak kilkanaście minut po wyruszeniu w swój pierwszy rejs nie wypłynąwszy nawet dobrze z portu (cóż za niefart !). Przyczyna zatonięcia była bardzo prosta: - złe wybalastowanie wynikające z faktu, że był to
swego rodzaju eksperyment i ewenement na skalę światową. Okręt ten posiadał bowiem dwa pokłady armatnie (ówczesne statki posiadały tylko jeden). W związku z tym dwa razy więcej dział, większy ciężar, inna budowa itd. Najkrócej mówiąc dobudowali pokład w górę pozostawiając taką samą szerokość statku (komputerowych symulacji jeszcze wtedy nie było, co więcej nie przeprowadzano nawet prób modeli). Wszystko to doprowadziło (na szczęście dla nas) do katastrofy. Niedawno statek wydobyto, zrekonstruowano i ustawiono w specjalnie
z tej okazji wybudowanej hali. Można go obejrzeć z każdej strony, ze wszystkich poziomów - nie można tylko wejść do wewnątrz. Przygotowano także komputery, na których można się pobawić w konstruktorów. W muzeum tym spędziliśmy kilka godzin, zaglądając również na lodołamacz i pływającą latarnię morską, które stoją przy nabrzeżu i też są udostępnione wszędobylskim turystom.
|
|
Będąc w stolicy Szwecji nie można odpuścić sobie zmiany warty przed pałacem królewskim. W 1997-mym roku miałem dużo szczęścia, bowiem trafiłem na zmianę warty do której przygrywała orkiestra konna. W tym roku orkiestra "tylko" maszerowała (ale jak!). Mimo to zwierząt nie brakło: okazało się że w kompanii honorowej służą także psy ubrane w specjalne wdzianka w narodowym kolorze i z wyhaftowanym herbem.
|
|
Kolejnym etapem zwiedzania był Ratusz miejski , a w nim miedzy innymi słynna Złota Sala, gdzie odbywają się bankiety po wręczeniu Nagrody Nobla. Jej ściany o powierzchni 1400 metrów kwadratowych wyłożone są dziewiętnastoma milionami złotych płytek skomponowanych w olśniewające mozaiki. Akurat w dzień naszego pobytu w ratuszu odbywały się główne obchody jubileuszu jego 75-lecia. Z tego względu wejście, również na wieżę liczącą 106 metrów
było za darmo, no i oczywiście dziki tłum ludzi. Jedynym minusem było to, że z racji uroczystości wycieczki oprowadzane były tylko w języku szwedzkim.
|
|
W Sztokholmie znajduje się również najstarszy w Europie skansen. Liczy sobie już 150 lat, a zgromadzono w nim budowle charakterystyczne dla każdego regionu kraju. W Skansenie mieści się też nietypowe zoo: ludzie wchodzą do środka budynku, po którym hasają sobie małpki, latają ptaki, albo wiszą leniwce. Czasem otrze się o człowieka jakiś lemur. Coś niesamowitego. Nie wpuszczają co prawda do "klatki" z krokodylami czy piraniami, ale wybaczyliśmy łaskawie to drobne niedociągnięcie.
Co ciekawe - skansen żyje swoim życiem. Nie prezentuje się obiektów jedynie w postaci czterech ścian. Wszędzie coś się dzieje: w piekarni pieką ciastka i pieczywo - można wejść na zaplecze a na koniec kupić świeży bochenek chleba. Jest nawet mała huta szkła - ozdoba taka będzie na pewno cenną (również wymiernie) pamiątką.
|
Oczekuję na uwagi.
Na początek
Poprzednia strona Następna strona
|