| Uwagi ogólne o Finlandii1. Krótki rys historii Finlandii. Od XII wieku Finlandia była pod dominacją szwedzką, a od 1809 roku przeszła w ręce Rosji. Niepodległość odzyskała dopiero w 1917 roku. Stąd też cała południowa Finlandia jest dwujęzyczna (fińsko - szwedzka), a w stolicy oraz na wschodzie widać duże wpływy rosyjskie, np. dużo jest tu wyznawców prawosławia. Co ciekawe, również północna część Finlandii jest dwujęzyczna - równoprawnie funkcjonują języki fiński i lapoński. 2. Finlandia to kraj:
3.
Widać dużą różnicę w zamożności Finów i Szwedów, czy Norwegów. Najlepiej poznać można to po samochodach. W Szwecji króluje Volvo (chyba każdy rocznik), a w stolicy najgorszą taksówką - poza raz widzianą Skodą Felicią (skąd ona się wzięła??) - był VW Passat. Generalnie Volvo 700 w górę i wzdłuż (często zdarzają się przedłużane sześciodrzwiowe wersje). Natomiast stałymi bywalcami fińskich szos są stare amerykańskie krążowniki, dużo skód, trochę fiatów i innych samochodów podobnej klasy. Co ciekawe jest też dużo aut rosyjskich - wpływy są więc bardzo dorze widoczne. Zresztą nawet w Polsce spotyka się określenie: Lada Samara wersja fińska.
4.
Finlandię wyobrażaliśmy sobie jako płaski, zalesiony kraj jezior. Takie duże Mazury. Nic bardziej mylnego!!! Wprawdzie lasów mnóstwo (jakieś 90 % powierzchni kraju), jeziora co krok, ale nie można powiedzieć żeby było płasko. Ze Szwecji wypłynęliśmy bowiem do Finlandii, a dopłynęliśmy do stromych dróg San Francisco (taki wygląd ma Turku), ostatecznie lądując w budapeszteńskim (z języka) metrze. Helsinki wyobrażaliśmy sobie jako drugi Gdańsk, a okazało się być również drugim San Francisco.
5. Finlandia to kraj komórkowców. Trudno trafić poza dużym miastem na budkę telefoniczną. A jak już się trafi, to okazuje się że to aparat telefoniczny nie tej kompanii, co mamy kartę albo, co droższe - to też telefon komórkowy zżerający olbrzymie ilości monet. Z rozrzewnieniem przypominamy sobie wtedy naszego monopolistę (niemożliwe, ale prawdziwe), który ostatnio w każdej wsi stawia budki. Co ciekawsi komórkowcy (nie wspominając o kierowcach samochodów): rowerzysta, motorniczy, kierowca autobusu - jadą rozmawiając; dziecko ok.10-letnie z deskorolką pod pachą i komórką przy uchu; rolkowiec mknący w samych tylko spodenkach kolarskich miał komórkę przypięta do specjalnego paska; gruba Laponka (co prawda w Norwegii) sprzedająca skóry na straganach przy drodze wyciąga komórkę, aby zadzwonić do banku i upewnić się, czy przyjmą Euroczek itd, itp. Średnio co 15 minut komuś w okolicy dzwonił telefon (w Helsinkach i innych dużych miastach). Rekord : w ciągu 15 minut (tyle dojeżdżaliśmy metrem z campingu na przedmieściach do centrum) wśród 30 osób (łącznie z turystami) telefon zadzwonił 12 razy. Zawsze prawie wszyscy łapali się za kieszeń lub torebkę. Prześmieszny widok. Ale za to jaka kultura w korzystaniu - nikt nikomu nie przeszkadza rozmawiając, bo czyni się to bardzo cicho. Nie zauważyliśmy też, aby komuś zadzwonił telefon w muzeum czy którymś ze zwiedzanych kościołów. My musimy jeszcze do tego dorosnąć. Komórka nie jest tam bowiem przejawem bogactwa, snobizmu lecz czymś tak oczywistym, jak 5 kart kredytowych w portfelu turysty zza Wielkiej Wody.
Ostatecznie Finlandię zapamiętaliśmy jako górzysty kraj komarów, jezior, komarów, bagien, komarów, łosi, komarów, reniferów, komarów, komórkowców no i oczywiście komarów. Oczekuję na uwagi. Na początek Następna strona |