www.wirtual.com.pl
B E Z P I E C Z N E   G Ó R Y   -   I   T Y   M O Ż E S Z   P O M Ó C
Smigło dla Tatr
Poprzednia strona  Następna strona


Autostrada Arktyczna


Z Rovaniemi jechaliśmy całą "noc". Trochę to było męczące przez jakieś 2 godziny, bo słońce świeciło prosto w oczy, ale na tyle nisko, że nie można go było przysłonić zasłonkami. Potem ok. 1.30 zaczęło wschodzić wyżej. Przypominam, jechaliśmy na północ.
Wodę do wycieraczek uzupełnialiśmy tego dnia i nocy 3 razy (w zbiorniku mieściły się dwa litry). Poza tym kilka razy od Rovaniemi zatrzymywaliśmy się na stacjach benzynowych, aby umyć szyby i światła. Za którymś razem postanowiliśmy również umyć tablicę rejestracyjną, aby można było nas zidentyfikować. Zderzaka nie było sensu nawet ruszać. Pan w Kirkenes (to pierwsze duże miasto w Norwegii w pobliżu granicy z Rosją i gdyby nie Moskwa i miasta uralskie to można by było powiedzieć, że byliśmy w najdalej na wschód wysuniętym mieście Europy, bo nawet Stambuł leży bardziej na zachód) na stacji benzynowej, gdzie tankowaliśmy i umyliśmy samochód (bo nie był już czarny, ale szaro-krwisty) nie mógł wyjść z podziwu. Ale po wyjaśnieniu, że jechaliśmy przez północną Finlandię pokiwał ze zrozumieniem głową. Dwa razy musiał polewać auto specjalnym płynem rozpuszczającym brud, bo komary i muszki trzymały się mocno.
Bieda była z robieniem postojów. Nasłuchiwaliśmy (sic!) tylko w którym rejonie jest mniejszy nalot na szybę, zjeżdżaliśmy na parking (które są tam dosłownie co parę kilometrów, jak nie ze stoliczkami i ubikacją, to przynajmniej jakaś zatoczka) i na hasło: "Już" w momencie otwierało się drzwi, wyskakiwało, zatrzaskiwało się drzwi, galopem do ubikacji, nieco spokojniej (bo mniej komarów w zamkniętym pomieszczeniu) robiło się co trzeba, biegiem z powrotem, jeszcze tylko otworzyć drzwi, wskoczyć, zatrzasnąć drzwi i można już było spokojnie zabrać się za mordowanie krwiopijców, które dostały się do środka przez tę parę chwil otwartych drzwi. Urocze, nieprawdaż ?!
Samochodów na północy Europy bardzo mało. W "nocy" jeszcze mniej. Na jedynej drodze na północ z Finlandii do Norwegii, tzw. Autostradzie polarnej (ha! ha! autostradzie, zwyczajna droga, może tylko nieco węższa miejscami, za to z doskonałym asfaltem) jak stojąc na postoju przez ok. 20 minut przejechały 2 samochody w obu kierunkach to było: "Ho, ho, ale ruch !".
Wokół pełno reniferów, na które po pewnym czasie przestało się zwracać uwagę. Pojawiły się też łosie. Swoją drogą łosie to bardzo głupie i wredne zwierzęta. W Skandynawii standartowe ubezpieczenie samochodu nie obejmuje szkód związanych ze zderzeniem z tym zwierzątkiem. Jak się chce, to można wykupić osobne specjalne ubezpieczenie w tym celu. Serio! Zresztą nie dziwię się, bo nam łoś galopował środkiem jezdni przed samochodem i ani myślał przez dłuższy czas zejść z drogi. Kląskał przy tym przezabawnie, bo mu racji specjalnej budowy kopyta jakby przysysały się do asfaltu.
O 5.05 wjechaliśmy do Norwegii przez most na rzece Tana.


Finlandię zapamiętaliśmy jako górzysty kraj komarów, jezior, komarów, bagien, komarów, łosi, komarów, reniferów, komarów, komórkowców no i oczywiście komarów.
Oczekuję na uwagi.

Na początek  
Poprzednia strona  Następna strona


Copyright 1998-2004 Weronika i Grzegorz Sowa
Wszelkie prawa zastrzeżone. Wykorzystywanie jakichkolwiek elementów strony (tekst, zdjęcia) bez zgody autorów ZABRONIONE.
Wykorzystywanie adresów e-mail do celów marketingowych zabronione.
Ostatnia modyfikacja serwisu: grudzień 2004